Ostatnio z jednym ze znajomych rozmawiałem o planach na przyszłość. O złocie, miliardach dolarów i teleportacji. Na koniec spytał co ostatnio robię w czasie wolnym, czy się jakoś rozwijam. Odparłem, że owszem. Ogarniam sobie między innymi Linuksa. Spytał, jak to jest właściwie z tym Linuksem? Wiele osób mówi, że dla przeciętnego użytkownika nie ma różnicy pomiędzy nim a dziełem Billa Gatesa.
Page 2 of 12
Rok świetlny. Zajmujemy się diodami świecącymi. Obliczamy jakieś rezystancje, budujemy migacze LED oparte o nieśmiertelne układy scalone NE555. Wszystko po to, by… No właśnie. Wyemitować fotony, wyprodukować światło. Rozświetlić ich blaskiem mrok kwadrans po północy. Tylko gdzie to światło ulatuje? Co jeszcze ciekawsze – z jaką prędkością?
Pod ostatnim linuksowym wpisem pojawił się komentarz niejakiego Maćka. Przyszedł on z konkretnym tematem. Dotąd korzystał tylko z Windowsa (domyślam się), ale postanowił spróbować czegoś innego. Otóż po zainstalowaniu Linuksa czcionki wydały mu się jakieś takie nieswoje.
…a przynajmniej się staram.
Za pierwszym razem było o pomyśle, o idei. Potem o poszukiwaniu laptopa i pożegnaniu z dziesiątką. O początkach. Ostatnio natomiast skrobnąłem kilka słów o Linux Mint. A dziś?