Za pierwszym razem było o pomyśle, o idei. Potem o poszukiwaniu laptopa i pożegnaniu z dziesiątką. O początkach. Ostatnio natomiast skrobnąłem kilka słów o Linux Mint. A dziś?

Dziś krótko. Przynajmniej zamysł jest krótki. Rzecz będzie o tym, że Linux to nie Windows. Basta.

Linux, czyli darmowy Windows

Przeglądając fora natrafiam na multum postów, które można włożyć do jednego worka pod taką właśnie nazwą. Przecież Linux to darmowy Windows! To tak jakby powiedzieć, że szybowiec to taki tani odrzutowiec. Może i jest to przejaskrawione porównanie, ale wiele osób nie ma świadomości czym jest Linux. Są osoby bardziej zagłębione w świat IT, które świadomie wybierają Linuksa. Niestety są też rzesze osób, które najpierw kupią jakiś używany komputer, żeby było taniej, a potem instalują Linuksa. Bo darmowy. Bo to przecież darmowy Windows!

Po pierwsze na świecie nie ma nic za darmo. Linux nie bierze się znikąd. Tworzą go rzesze osób, które często pozostają anonimowe, albo są znane tylko w jakimś małym specjalistycznym światku. Kolejna rzecz to płatny Windows. Płatny, bo ma jakieś wsparcie. Producenci sprzętu tworzą i aktualizują sterowniki właśnie dla Windowsa. Z Linuksem jest różnie i często zdarza się, że producent nie gwarantuje poprawnego działania pod batutą pingwina.

Zepsuł mi się laptop…

Tu przechodzimy do sedna. Przyjdzie taki zielony ludek, który nie ma większego pojęcia o IT i pyta. Szuka. Zepsuł mu się stary laptop, nie ma kasy, przyszedł na forum po poradę. Znajduje się kilku fanów Linuksa, akurat na aukcjach znaleźli wypasionego laptopa w dobrej cenie. Bez systemu, ale co tam! Zielony ludek zainstaluje Linuksa!

No i później zaczynają się schody. O ile ów człowieczek wykorzystuje komputer jedynie do śmigania po internecie to jeszcze da radę. Do tego wystarczy mu przeglądarka Firefox i nic więcej. Co innego jeśli komputer staje się typowym narzędziem pracy.

Wyobraźcie sobie, że na forum przychodzi zdenerwowana kobieta. Nie jest biegła w komputerach. Nie zna się po prostu. Nie musi przecież. Czy jeżdżąc autem musisz znać się na mechanice? Pytanie retoryczne. Wracając do tematu. Pani na co dzień korzysta z komputera jak z maszyny do pisania. No generalnie głównie korzysta z pakietu Office. Photoshop też się zdarzy. No i co? Ma instalować Linuksa po to, by na nim odpalać programy dla Windows? Ma to sens? A może ma się uczyć od nowa obsługi tych świetnych darmowych narzędzi open-source? Nie twierdzę, że oprogramowanie, jakie znajdziemy po instalacji w Ubuntu czy Linux Mint jest złe. Wręcz przeciwnie. Ale nie każdy jest biegły, nie każdy ma czas i nerwy, by ogarniać to wszystko od nowa.

To tak, jak oczekiwać od roweru z pobliskiego marketu komfortu równoważnego z podróżą wypasionym Mercedesem. Oczywiście bez ponoszenia kosztów paliwa, ubezpieczenia i rejestracji.

Windows to nie Linux. Linux to nie Windows. Na rynku jest miejsce dla obu. Jeśli ktoś chce zainstalować Linuksa tylko dlatego, że wydaje mu się, iż jest to darmowy Windows… Dajmy mu dobrą radę, niech kupi licencję okienek.

Ale Linux jest podobny do Windows!

Owszem jest. Podobny jest. Samochody różnych marek też bywają do siebie podobne. Fiat Multipla bywa podobny do samochodu. Podobieństwo nie oznacza jednak równoważności. Nie jest też synonimem bycia lepszym lub gorszy. W istocie Windows nie jest lepszy od Linuksa, tak samo jako Linux nie jest lepszy od Windowsa. Liczą się szczegóły. Liczy się cel, zastosowanie, bo system operacyjny to tylko (i aż) narzędzie.

W gruncie rzeczy oscyloskop analogowy też jest podobny do cyfrowego. Przecież i jeden i drugi ma jakiś *ekran*. Są też różne gałki, pokrętła i przyciski. Ba! Oba mają też zazwyczaj kabel zasilający (wyjątkiem może być skopometr). To jednak nie to samo, prawda?

Linuksa może Cię zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie. Pomijam tu jakąś utratę danych. Przecież jeśli zainstalujesz Windowsa to nikt nie bierze odpowiedzialności za Twoją niefrasobliwość. Nie robisz kopii zapasowych? Twój problem.

Rzecz w tym, że czasami problem może być z czynnościami z pozoru najprostszymi. Ot, hibernacja nie będzie działać do końca tak, jak sobie tego życzymy. Czasem wymaga to poświęcenia czasu, jakichś konfiguracji, pogrzebania pod maską Linuksa. Tu jednak znowu dochodzimy do prostego faktu…

Mam już dość tego Linuksa!

Instalujesz system, by zapomnieć? Wybierz Windows. Przecież chcesz po prostu odpalić komputer, uruchomić arkusz kalkulacyjny i działać. Nie chcesz siedzieć pół nocy nad jakimś błahym problemem. Instalujesz, by się czegoś nauczyć? To zależy czego chcesz się nauczyć. Administracja Linuksem? Wybierasz Linuksa. Administracja Windowsem? Wybierasz to drugie, a wierz mi, że wiele firm opiera swoją infrastrukturę o system Microsoftu.

Swoją drogą, zawsze możesz odpalić wirtualną maszynę. Albo zainstalować dwa różne systemy na jednym komputerze. Kolejna opcja to grzebanie w Linuksie, którego stawiasz na wykupionym za parę złotych VPSie. Swoją drogą fajna sprawa.

Na koniec akapitu dodam, że nie wszystko jest tak szare i ponure. Linux jest podobny do Windows w pewnym sensie, rzecz jasna. Jeśli komputer jest narzędziem jedynie do jakichś podstawowych prac. Jeśli korzystasz jedynie z przeglądarki, edytor tekstowy jest Ci obojętny, bo odpalisz cokolwiek i zaczniesz pisać. Śmiało próbuj z Linuksem. Może się zakochasz.

Mam stary komputer, a Windows XP nie ma wsparcia, co teraz?

Nie wiem. Możesz próbować z Linuksem. Tylko pamiętaj, że jest to projekt open-source. Wsparcie jest, ale nie w takiej postaci, do jakiej przyzwyczaiło Cię dziecko Billa Gatesa.

Jeśli podejmiesz wyzwanie to na pewno uda Ci się jeszcze wskrzesić stary sprzęt. Jeśli podchodzisz do tego na zasadzie „robię to dla zajawki” to zabawy będzie co nie miara. Kto wie, może odkryjesz w sobie uśpione pokłady informatycznej pasji? Sam wiesz Ci programiści teraz tyle zarabiajo!!!11 Miljony.

Mówiąc całkiem serio taka akcja może być wstępem do jakichś fajnych projektów. Może ze starego komputera zrobisz jakieś małe, domowe centrum rozrywki? Albo serwer jakiś. Cokolwiek. Daj znać, jak coś ciekawego przyjdzie Ci do głowy.

Linux nie taki święty!

Jeśli odniosłeś wrażenie, że wpis jest na zasadzie „Linux jest ekstra, tylko trzeba być wymiataczem” to się mylisz. Linux jest dla *prawie* każdego, ale ma też swoje wady. Właściwie to nie wady, a rzeczy, których trzeba być świadomym.

  • Linux to nie Windows, nie ma jako takiego supportu (z drugiej strony jest ogromna społeczność)
  • nie pograsz na nim we wszystko co Ci się podoba (mogą być problemy)
  • nawiązując do poprzedniego punktu, możesz mieć problem z odpaleniem aplikacji przeznaczonych dla Windows
  • niejednokrotnie możesz napotkać problem przy instalacji nowego sprzętu – brak sterowników
  • Windows jest dziurawy? A myślisz, że na Linuxa nikt się jeszcze nie włamał?

To by było chyba na tyle. Czegoś zapomniałem?

To Linux czy Windows?

A może korzystasz z obu? Daj znać w komentarzu!